Jak doszło do powstania jednostki zmotoryzowanej?
W trakcie rozmów sztabowych w połowie lat 30. XX wieku pojawił się postulat zmotoryzowania wszystkich jednostek kawalerii, co miało być tańsze w użytkowaniu i nowocześniejsze niż utrzymywanie jazdy. Konserwatywny stosunek większości oficerów, wywodzących się z kawalerii właśnie, spowodował upadek tej idei. I to mimo dużych jednostek tego typu w państwach ościennych- III Rzeszy i ZSRR. Postawiono na lepsze szkolenie i nasycenie bronią przeciwpancerną, co w sumie też nie było takim złym pomysłem. Pokazała to kampania wrześniowa. Postulat motoryzacji jednak wywołał ciekawość, a to zaowocowało decyzją o utworzeniu jednostki tego typu, niejako na próbę. Wybór padł na 10. Brygadę Kawalerii.
Liczebność brygady i przewaga nad piechotą
10. Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej, skierowana do odwodu Armii "Kraków", liczyła 175 oficerów i 5352 podoficerów wraz z szeregowymi. Uzbrojenie było bardzo dobre jak na nasze warunki, szczególnie w kwestii motoryzacji. Na stanie znajdowało się 439 samochodów, 265 motocykli i 32 ciągniki. Takie nasycenie sprzętem motorowym dawało sporą przewagę nad zwykłą piechotą. Wiedzieli o tym Niemcy, poznali też tą prawdę żołnierze pułkownika Maczka, dowódcy brygady. Podczas gdy "tradycyjny" żołnierz piechoty musiał cały swój sprzęt taszczyć na plecach i męczyć się forsownymi marszami, brygada zmotoryzowana przystępowała do walki wprost z transportów motorowych, ze świeżymi siłami, przewożąc ekwipunek na pakach ciężarówek. Do tego przemieszczała się dużo szybciej i ze stałą prędkością. Oczywiście wiązało się to też ze zużyciem surowców strategicznych.